Matka Róża Czacaka
Niewidoma Matka Niewidomych
„Jak wszystkim znającym Was, tak i mnie bardzo bliską bowiem jest duchowo Wasza Matka Założycielka. Zarówno przez swe dzieło opieki nad niewidomymi przepojone ofiarnym miłosierdziem Chrystusa, jak również przez głęboko chrześcijańskie ujęcie cierpień ludzkich jako wartości łączących w jedną rodzinę ludzi cierpiących i zdrowych, duchownych i świeckich, dzięki świadomej duchowej więzi z krzyżem Chrystusa, Matka Czacka jest pod tym względem dziś wzorem nie tylko dla Waszego Zgromadzenia zakonnego i Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi, ale dla całego duszpasterstwa charytatywnego w parafiach naszej Ojczyzny. Oby stała się w przyszłości jego u Boga Patronką” – to fragment listu ks. kard. Karola Wojtyły do Matki Marii Stefanii, ówczesnej przełożonej generalnej, z okazji 100-lecia urodzin Matki Czackiej w 1976 roku.
Już po wybuchu I wojny światowej w 1915 odwiedziła swojego brata na Wołyniu. Przez działania wojenne nie mogła wrócić do Warszawy i zdecydowała się zostać w Żytomierzu. W 1917 roku Róża Czacka przyjmuje habit franciszkański i składa śluby wieczyste w III Zakonie św. Franciszka.
W maju 1918 roku wraca do Warszawy jako siostra Elżbieta. Po uzyskaniu koniecznych pozwoleń przyjmuje kandydatki do nowego zgromadzenia, które od 1 grudnia 1918 roku zaczyna istnieć jako Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Charyzmatem wspólnoty jest opieka nad niewidomymi. Pierwszym opiekunem duchowym Zgromadzenia i całego Dzieła został ksiądz Władysław Korniłowicz.
Matka Elżbieta w 1922 roku otrzymała kilka morg ziemi w Laskach – tam też powstał zakład dla niewidomych, gdzie przeniesiono założoną wcześniej szkołę i warsztaty prowadzone dla niewidzących. Tam też powstał dom macierzysty Zgromadzenia.
Laski do wybuchu II wojny światowej prowadzone były przez Matkę Elżbietę. Wtedy też stały się miejscem, gdzie niewidomi zyskiwali wykształcenie podstawowe i zawodowe, które pozwalało im na samodzielne życie, dzięki niezależności finansowej.
Cud wydarzył się w 2010 r. i związany był z ciężkim wypadkiem 10-letniej wówczas dziewczynki. Urazy głowy dziecka były tak duże, iż lekarze spodziewali się, że jeśli nie umrze, pozostanie w stanie wegetatywnym lub będzie miało poważne uszkodzenia, m.in. wzroku i słuchu.W intencji dziewczynki modliło się całe Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża – za wstawiennictwem matki Czackiej. Już 13 września nastąpił przełom i dziewczynka zaczęła szybko odzyskiwać wszystkie władze. Dziś jest całkowicie zdrowa, choć na zdjęciach rentgenowskich widać ślady wypadku, które mogłyby wskazywać na trwałe uszkodzenia i niesprawność.
Uznany cud otworzył drogę do beatyfikacji matki Elżbiety Róży Czackiej.